• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

XVII wiek od podszewki, czyli moda dawnych gdańszczan

Piotr Rowicki
25 listopada 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Portret gdańszczanina wykonany przez Peetera Danckersa de Rij ok. 1640 r. Portret gdańszczanina wykonany przez Peetera Danckersa de Rij ok. 1640 r.
Moda na początku XVII wieku była bardziej skromna, widać to choćby na portrecie Fransa Hallsa z 1618 r. Moda na początku XVII wieku była bardziej skromna, widać to choćby na portrecie Fransa Hallsa z 1618 r.
Moda holenderska ok. 1640 roku. Skromny wygląd, koszula zabudowana do szyi, szerokie mankiety, haftowany jedwabny kołnierz. Obraz Fransa Hallsa. Moda holenderska ok. 1640 roku. Skromny wygląd, koszula zabudowana do szyi, szerokie mankiety, haftowany jedwabny kołnierz. Obraz Fransa Hallsa.
Obraz Jana Miense Molenaera z ok. 1636 roku, przedstawiający średnio zamożnych mężczyzn w karczmie. Obraz Jana Miense Molenaera z ok. 1636 roku, przedstawiający średnio zamożnych mężczyzn w karczmie.
Młoda Holenderka na obrazie Jana Versproncka z 1641 r. Młoda Holenderka na obrazie Jana Versproncka z 1641 r.
Książę Zygmunt Kazimierz Waza w tradycyjnym polskim żupanie, sportretowany ok. roku 1644. Książę Zygmunt Kazimierz Waza w tradycyjnym polskim żupanie, sportretowany ok. roku 1644.

"Kochanie, ale ja nie mam co na siebie włożyć" - można zaryzykować stwierdzenie, że tak sformułowane zdanie prawdopodobnie nigdy nie padło z ust zamożnej, XVII-wiecznej gdańszczanki.



Mimo że w połowie wspomnianego stulecia, powiedzmy w roku 1650, w mieście nad Motławą nie było galerii handlowych, a stateczne mieszczki i ich zacni mężowie doskonale znali powiedzenie, iż nie szata zdobi człowieka, to całym swoim życiem, od urodzenia po grobową deskę, udowadniali, że przysłowia są być może mądre, ale niekoniecznie trzeba się do nich stosować. I tak od wczesnych godzin porannych do późnej nocy na ulicach Gdańska trwała całodzienna rewia mody.

Czy można powiedzieć jasno, w co i jak ubierali się Gdańszczanie w połowie XVII stulecia? To była mozaika. Strój miejscowy, gdański czerpał z tradycji niemieckich i polskich, które były terytorialnie najbliższe, do tego dochodziły mody napływowe, hiszpańska, angielska, włoska, francuska. Nie da się wykluczyć, że były przypadki wymieszania wielu stylów i ulicą paradowała wytworna dama w hiszpańskim kapeluszu, francuskiej sukni, włoskich butach, angielskiej bieliźnie, opasana niemieckim szalem i wycierająca nos w polską chusteczkę.

Strojnisie gdańskie miały kufry i szafy wypełnione po brzegi, lektura niektórych testamentów z tamtego okresu przyprawia o zawrót głowy.

I tak pewna mieszczka, której przyszło pożegnać się z tym łez padołem, zostawiła w spadku: trzy futra, sześć płaszczy (haftowany złotem, biały, czarny, popielaty, różnobarwny, czarny), wszystkie lamowane futrem i aksamitem, 13 sukien zdobionych futrem, perłami, jedwabiem, pasamonami i frędzlami, dwie pary skórzanych rękawic, dwa fartuszki, czerwony, jedwabny parasol, cztery koszule.

Znacznie skromniej wyglądały garderoby służby. Pewna biedna posługaczka o imieniu Elżbieta zostawiła swym bliskim jedyne 30 koszul, 42 chustki do nosa, 37 fartuchów, 12 poszewek na poduszkę, jedną poszewkę na kołdrę, 22 chustki na szyję, 11 czepków, dwa kołnierze, dwie pary białych mankietów, czarny strój złożony ze stanika, kaftana, spódnicę bramowaną sznurami, czapkę sobolową i dwa żakiety.

Wcześniejsze stulecie zdominowały ubiory burgundzkie, czyli obcisłe suknie-tuniki z wąskimi rękawami, wysokie czepce z welonami, długie ostronose trzewiki, dla panów kaftany z baskiną i skórzane spodnie. Jednak od jakiegoś czasu, wszystko, co z Burgundii, zalegało w magazynach. Jeszcze tylko niektóre starszej daty elegantki pokazywały się w tym i owym, ale ulica już wiedziała: Burgundia jest passé.

Pod koniec XVI wieku Europę zaczyna podbijać moda hiszpańska, która do Gdańska dociera za pośrednictwem Niderlandów. To barok w czystej postaci: kosztowne materiały, aksamity ze złotą lub srebrną nicią, kunsztowne wzory i zdobienia. Pod spódnicami pojawiły się żelazne rusztowania, pod którym można było ukryć nadmiar ukochanego ciała. Do tego fartuszki, koronki, falbanki, lamówki, wstążki, a przy szyi obowiązkowa biała kryza. Na głowie, zarówno dla pań, jak i dla panów, nieśmiertelny kapelusz.

Panowie, jak podkreślają liczne dowody na piśmie, a jeszcze bardziej na zachowanych obrazach, nie pozostawali w tyle w tym wyścigu. I to zarówno majętni kupcy, patrycjusze, jak i niektórzy rzemieślnicy paradowali w ciemnych kaftanach z bufiastymi rękawami, w krótkich spodniach, w płaszczach i wysokich kapeluszach często z piórem. Mężczyźni nie szczędzili też sobie ozdób i dodatków. Czego oni nie mieli: guzy, hafty, pasamony, pasy, łańcuchy, zapinki.

Moda hiszpańska nie była ani tania, ani wygoda, ale, jak to z modą bywa, gdy jakaś panuje, nikt się nad tym nie zastanawia. No, może prócz gdańskich rajców miejskich, którzy, widząc, co się dzieje na ulicach, postanowili rozprawić się z "hiszpańską zarazą".

Rajcom nie tyle nie podobały się hiszpańskie ubiory, wręcz przeciwnie, byli nimi zachwyceni, co to, że są tak rozpowszechnione i że każda praczka czy służąca może ubierać się jak pani z dobrego domu. Przecież przez taką modową demokrację mogło dojść do jakiejś haniebnej pomyłki. Mniejsza o to, gdy pomywaczka zostanie wzięta za patrycjuszkę, gorzej gdy odwrotnie.

Radni uradzili, że strój powinien świadczyć o statusie społecznym. Podzielili więc gdańszczan na pięć grup. I tak najniższa klasa, robotnicy i wszelka służba mogli nosić tkaniny najgorszej jakości, w cenie nie przekraczającej 3 guldenów za łokieć. Ustawa szczegółowo wymieniała, co może wkładać na siebie przedstawiciel danej społeczności. I tak, gdyby jakiś służący poczuł zimą chłód, może kupić sobie futro, ale tylko z pospolitego lisa lub kuny. Bardziej szlachetne zwierzęta, jak na przykład sobole, gronostaje przeznaczone były dla bardziej szlachetnych obywateli. Radni pomyśleli również o swoim ubiorze, chociaż niezbyt dokładnie, bo dotyczyć ich miało tylko jedno zdanie: wyrażano nadzieję, iż "osoby ze zwierzchności, ich żony i dzieci zechcą dawać dobry przykład skromności i umiarkowania w ubiorze całemu miastu".

Ta jawna kpina z mieszczan dopełniła kielicha goryczy, o mały włos ustawa modowa doprowadziłaby do buntu i zamieszek. Browarnicy nie zgadzali się na zamknięcie w jednej grupie z kramarzami, kramarze wręcz przeciwnie: uważali, że są browarnikom równi stanem, więc czemu nie ubiorem. Do "wojny o kontusze" nie doszło, rada wycofała się z dziwacznego rozporządzenia. Rewia mody trwała dalej w najlepsze, z biegiem czasu coraz więcej pojawiało się strojów polskich, włoskich, angielskich czy najbardziej frywolnych i siejących zgorszenie ubiorów francuskich.

Można sobie wyobrazić, że pierwsza z dam, która zdecydowała się na spacer po mieście z głębokim dekoltem musiała spowodować konsternację. Trudno to dziś do czegoś porównać, może tylko do przejścia nago, jednak po pierwszym szoku okazało się, że moda francuska zaczyna zdobywać zwolenników i to zarówno wśród pań, jak i panów.

Hiszpański styl przegrał z kretesem z francuską swobodą, lekkością, krotochwilnością, nie oznaczało to jednak rewolucji w kosztach. Wręcz przeciwnie, sumy wydawane na nowe kreacje przewyższały o wiele koszt tych dawnych i nieważne, że nowe suknie szyte były z mniejszej ilości materiału. Pod tym względem nie zmieniło się nic do dziś: to, co modne, musi kosztować.

O autorze

autor

Piotr Rowicki

- z wykształcenia historyk, z pasji prozaik i dramatopisarz. Jego ostatnia książka - Fatum, to zbiór opowiadań kryminalnych, których akcja dzieje się w XVII wiecznym Gdańsku. Dla trojmiasto.pl opisuje życie w Gdańsku w jego złotym wieku.

Opinie (12) ponad 10 zablokowanych

  • Trzeba sobie jasno powiedzieć że to nie jest portret dawnych Gdańszczan (2)

    a portret najzamożniejszych mieszkańców dawnego Gdańska.
    Sytuację można śmiało przyrównać do obecnych czasów i aut. Jakie auto będzie portretem Gdańszczan? Nie nie będzie to touareg ani BMW M5 bo takie auta rejestruje się w Kartuzach ze względu na tanie ubezpieczenie. Do tego nowych aut tego typu jest jak na lekarstwo wśród Gdańszczan. A portretem typowego Gdańszczanina śmiało może być 12 letni Passat czy Octavia kilka lat młodsza lub nowy renault megane dacia czy jakaś kia.
    Podobnie dawniej przecietny Gdańszczanin nie chodził w atłasach a raczej w portkach z mocnego materiału a okrycie miał najczęściej wieloletnie nie prane a wietrzone. Właśnie dlatego dla typowych Gdańszczan było wejście od kuchni dla służby a od frontu wchodził tylko Pan. Teraz nic się nie zmieniło z tym ze przykładowo prezydent Adamowicz zamienił wejście od kuchni mieszkaniem na osiedlu strzeżonym. Dawniej sukces zapewniała mądrosć lub odziedziczony majątek a obecnie przynależność partyjna.

    • 24 5

    • Jakie tanie ubezpiecznie?

      Takie samochody jeżdzą po Kartuzach i Wejherowie, bo tu są pracowici ludzie, którzy porafią o siebie zadbać. Gdańszczanie są w porównanie z Kartuzjanami po prostu biedniejsi więc maja gorsze samochody.

      • 3 7

    • Gdańszczanin którego stać na Touarega kupuje mieszkanie w Kartuzach tylko po to aby płacić mniej za ubezpieczenie. pogratulować : )

      • 2 0

  • POWIELANIE BŁĘDÓW (1)

    Zgadzam się z powyższym tekstem. Rzadko bowiem się zaznacza, że opisując daną epokę, ogranicza się do najbogatszych: ich biesiad, strojów, wystrojów, kamienic i pałaców. To wadliwy opis: takie bowiem grupy społeczne liczyły zaledwie kilka procent ogółu ludności i raczej rzadko się ich widywało na ulicach, bo nie lubili się ocierać o pospólstwo.

    • 17 0

    • To prawda

      wystarczy chociażby przyjrzeć się podczas jarmarków wystawianym reprodukcjom sztychów przedstawiającym codzienne życie gdańszczan różnych zawodów i ich strojom. No i czar pryska...

      • 4 0

  • Oh te ostronose trzewiczki, suknie - tuniki ? Suknia to suknia a tunika to tunika. Tunika byla pod spodem a suknia na wierzchu. Moda burgundzka to jednak moda dworska, a te prawa zbytkowe z 1642 ja bym inaczej odczytywala. Konsternacje wywolala zona posla Gordona i to u kogo - piewcy gdanskich obyczajow. Noszenie alamody nie od razu przypadlo do gustu.

    • 3 0

  • piekne czasy.... (1)

    kobiety w tych czasach mogly pozwolic sobie na wszystko co chcialy:) FUTRA i

    dodatki futrzane.... aj wlasnie znalazlam strone - http://futradaniel.com.pl/

    to odbicie tego co bylo kiedys, tylko w dzisiejszym wydaniu- PIEKNE

    • 0 9

    • jesteś prymitywną materialistką i egoistką nie wiesz co liczy się naprawde w życiu

      • 0 0

  • dobre:)))

    • 1 0

  • Moda z wyższych sfer

    Tytuł artykułu powinien brzmieć "Haute couture w XVII-wiecznym Gdańsku" :).

    • 1 0

  • ciekawe artykuły ....

    podziękowania dla autora

    • 3 2

  • nie zgadza mi się

    sobolowa czapka biednej posługaczki? dziwne...

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Konferencja "SM i co z tego?"

konferencja

Warsztat muzykoterapeutyczny Opowieści wewnętrznego dziecka

100 zł
warsztaty, spotkanie

IV Gdańskie Dni Zdrowia

spotkanie, konferencja

Najczęściej czytane