• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Projektanci mody: Agnieszka Gruszka

Marta Apanowicz
8 kwietnia 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 

Papierowe sukienki, rzeczy z pleksi oraz drucianej siatki. Agnieszka Gruszka lubi eksperymentować. W swojej gdyńskiej pracowni tworzy jednak głównie ubrania codziennego użytku, a także te na szczególne okazje.



Odważne sukienki z odkrytymi plecami, ostre cięcia i kształty, ale także spokojniejsze poncza, swetry i płaszcze. Co lubi projektować Agnieszka Gruszka?

Sukienki! Sukienki przede wszystkim! Sukienki na co dzień, sukienki na "od święta", ślubne, a także dla kobiet w ciąży. Jak projektuję sukienkę, to nie myślę według kryteriów: długa-krótka, odkryte ramiona lub plecy. O tym, jak ma ona wyglądać, decyduje tak naprawdę rodzaj tkaniny. Po jej fakturze, po dotknięciu tkaniny, wiem, co można byłoby z niej zrobić: jaka sukienka dobrze by wyglądała. Od razu też wizualizuję sobie osobę, która mogłaby ją potem nosić.

W jednym z wywiadów powiedziałaś, że inspiracją dla Ciebie jest ulica.

Generalnie inspiruje mnie wszystko, co mnie otacza. Obserwuję, rozglądam się i szukam. Inspirują mnie kolory, ale najbardziej kształty, formy. Inspiracji można szukać wszędzie....nawet w markecie budowlanym.


W takim sklepie znalazłaś też materiały na specjalny pokaz z okazji otwarcia Muzeum Miasta Gdyni.

Chciałam zrobić coś odjechanego. Stworzyłam więc kreacje z cieniutkiej siatki, z której robi się moskitiery. Okazało się, że to wspaniały materiał do pracy. Jest taka plastyczna i dobrze się ją wygina. Chciałam połączyć ją z czymś, co odbijałoby światło. Najpierw myślałam o szkle, ale bałam się, że w ten sposób pokaleczyłabym modelki. I wtedy wpadłam na pomysł: pleksi! Efekt był piorunujący.

W tym roku na międzynarodowe biennale grafiki cyfrowej stworzyłaś ubrania papierowe.

Wzięłam sztywną, starą, pożółkłą tapetę, pogniotłam gazety i stworzyłam całkowicie papierowe rzeczy. Lubię być niczym nieograniczona i realizować wizje, które przychodzą mi do głowy, niekoniecznie z materiałów, a z siatek drucianych, z pleksi, kawałków tapety, gazet, czegokolwiek.

- W swoich ubraniach śmiało łączysz też różne tkaniny.
- Lubię eksperymentować, ale to się u mnie zmienia. Coraz mniej w moich ubraniach chaosu, robię się coraz bardziej dojrzałą projektantką. Jeśli chodzi o moje autorskie kolekcje to o ostatecznym wyglądzie stroju decyduje też mój nastroj oraz pora roku. Jak jestem smutniejsza, to robię rzeczy bardziej zabudowane i cieplutkie, jak wesoła - bardziej odważne, odkryte.

Od trzech lat współpracujesz z projektantem biżuterii, Aleksandrem Gliwińskim.

Do tej współpracy doszło dzięki pani Ewie Rachoń, organizatorki targów Amberif i kończącej ich gali połączonej z pokazem mody. Po jednym z moich pokazów w klubie Atelier, podeszła do mnie z gratulacjami i zaproponowała, bym swoje ubrania pokazała podczas gali. Kilka miesięcy później, przyszłam do niej z rysunkami, propozycjami kreacji na pokaz. Pamiętam jaka byłam wtedy przestraszona i zestresowana. Pani Ewa przedstawiła mnie wówczas Aleksandrowi. Na kanwie tego spotkania powstała pierwsza wspólna kolekcja pt: "Can you imagine?"", a potem stała współpraca.

Mówi się o Was, że stanowicie dwubiegunowy duet. Ty rozbiegana, on spokojny.

Ja jestem ta energiczna, niespokojna - wszystko jest super, a zaraz po chwili do bani. Mam dużo pomysłów, ale trudno jest mi to ubrać w całość. Aleksander wszystko łagodzi, wyjaśnia, ubiera w formę. Co ciekawe, jako duet nigdy się nie kłócimy. Obojgu zależy nam, by kolekcje były spójne; by ciuch nie istniał bez biżuterii i odwrotnie; by wszystko razem tworzyło pewną historię, całość.

Wasze wspólne pokazy to raczej haute couture?

To nie jest forma użytkowa, no chyba, że znalazłaby się na tyle odważna osoba, która założyłaby taki ciuch. To jest sztuka. To pokazanie, w jaki sposób można połączyć ubranie z biżuterią, a także uświadomienie, że pierścionek czy bransoletka nie muszą być jakieś takie małe, a rzeczy zwyczajne, super praktyczne. Lubię się bawić modą.

W Twoich pokazach udział biorą często te same modelki: Dobrochna Walkiewicz, Karolina Chabel, Ala Kuban oraz Magda Szarek.

Przywiązuję się do ludzi. Mam swoje ulubione modelki. Poznałam je podczas jednego z pierwszych moich pokazów: wiosna - lato 2006 na plaży w Jelitkowie. Lubię z nimi pracować, to profesjonalistki, wiedzą o co mi chodzi. Nie muszę im mówić, co mają robić. Mam też zaprzyjaźnionych: wizażystkę, fryzjera, a także człowieka od świateł i od wybiegu.

Jako jedna z nielicznych projektantek nie zapominasz też o kobietach w ciąży.

Pierwsze ubrania dla kobiet w ciąży zrobiłam przez przypadek, a potem zgłosiło się do mnie wiele kobiet w ciąży z prośbą, by coś dla nich zaprojektować. Kobiety w ciąży ciągle nie mają w co się ubrać. Są wprawdzie już sklepy z ubraniami ciążowymi, ale są w nich zwykle ubrania takie na co dzień. Lubię też projektować suknie ślubne, w tym również dla kobiet w ciąży.

Zanim zaczęłaś projektować, trenowałaś żeglarstwo. Regaty w kraju i za granicą; nie było Ci żal zostawiać tego wszystkiego?

Nie, po prostu poszłam dalej. Przestałam żeglować z różnych względów, trochę z finansowych, ale i także z powodu braku osoby, z którą mogłabym pływać w żeglarskim teamie. Jednak nie pożegnałam się z tym sportem do końca, zmieniła się tylko trochę moja rola. Obecnie sędziuję regaty żeglarskie.

Studiowałaś na UG zarządzanie i marketing, nie myślałaś o pójściu w tym kierunku?

Zawsze robiłam dużo rzeczy. To było jakby na zasadzie szukania siebie. Skończyłam zarządzanie i podyplomową psychologię. Jednak już w trakcie studiów stwierdziłam, że ani zarządzanie ani psychologia to nie to, co chciałabym robić w swoim życiu. Tak samo sędziowanie oraz regaty. Lubię to, ale nie chciałabym żyć tylko tym. Zawsze miałam zdolności manualne, robiłam biżuterię i witraże, malowałam szkło, ale to też do końca nie było to więc szukałam dalej.

Kiedy odkryłaś, że projektowanie jest tym "czymś"?

Decyzję o zajęciu się projektowaniem mody pomogła mi podjąć sama moda... Kilka lat temu panowała moda na wytarte jeansy dodatkowo wtedy nie lubiłam jeansów. A w sklepach wszędzie tylko takie spodnie. Musiałam je więc sobie sama uszyć. Kupiłam Burdę, w której krok po kroku było opisane, co i jak zrobić. Uszyłam sobie wymarzone spodnie, potem bluzkę, potem zaczęłam łączyć wykroje, sama wymyślać.

Informacja o tym, że szyjesz poszła w świat.

Zaczęłam szyć nie tylko dla siebie, aż ktoś poprosił mnie o zrobienie marynarki. Pomyślałam wtedy "ojej, to wyższa szkoła jazdy". Przestraszyłam się, że nie dam rady. Znajoma poleciła mi wtedy krawcową, która mogłaby mnie trochę nauczyć. I ona mi dużo pomogła. Pani Ela pracuje ze mną do dziś. Potem zaczęłam sprzedawać swoje rzeczy w warszawskim showroom'ie u Polskich Projektantów. Dzięki tej współpracy, moje rzeczy zostały pokazane w kilku czasopismach. Wtedy wiedziałam już, że chcę się związać z modą, ale nie chcę opuszczać Trójmiasta. Dwa lata temu w Gdyni otworzyłam swoją pracownię.

Jaką metkę chciałabyś sobie przypiąć?

Na pewno to, że jestem perfekcjonistką. Moje stałe klientki wiedzą, że czasem z umówionych trzech przymiarek robi się więcej, bo ja muszę mieć strój dopracowany, muszę być z niego zadowolona. Często bywam na siebie zła, że coś przekombinowałam i wtedy to poprawiam tak długo, by było dobrze. To mnie uczy jak dane tkaniny się zachowują i daje mi odwagę do ich łączenia.

Artykuł jest drugim z cyklu o trójmiejskich projektantach mody - na stronach Serwisu Zdrowie i Uroda chcemy prezentować projektantów mody, którzy pochodzą z Trójmiasta lub tworzą na jego terenie. Wszystkich chętnych zapraszamy do współpracy.
Marta Apanowicz

Opinie (37) 4 zablokowane

  • Te modelki wyglądają tragicznie

    trche naturalnosci sie by przydalo P

    • 6 11

  • experymenty (1)

    czasem az oczy wychodza jak one ex-spermentuja.jak mozna to robic z takim apetytem?

    • 2 10

    • dot "expeymenty" niejakiego smacznego

      JEDNYM ZADANIEM-ZAPYTANIEM
      AUTOR OKAZAŁ SIĘ - WYPLUTYM CHŁAMEM
      SMAKU NIEPOZBAWIENI WYRZYGAĆ SIĘ NAŃ NAWET BY NIE CHCIELI.

      To wyraz zniesmaczenia i obrzydzenia do tego, co napisał „smacznego”.

      Agnieszkę Gruszkę Podziwiać i Oklaskiwać!!!
      i nadzieję mieć, że jej piękne oczy wrażliwej duszy nie ujrzą wpisów obrzydliwych zrodzonych w chorych głowach.

      • 2 2

  • Ja to się... (5)

    ...zawsze zastanawiam - Z CZYICH TO PIENIĘDZY? Bogatego mężusia? Kochanka? Jakiejś, pożal się Boże, firmy łachy w Chinach produkującej? Albo inne onuce ze skóry dziewic dla "byznesmenów z najwyższej półki?" (kiedyś to się nazywało - "grzęda")

    Bo ja w sumie też mógłbym takie "kreacje" kreować :) Myślę że czasem nawet lepsze... A może i modelki udałoby się znaleźć jakieś z prawdziwego zdarzenia, nie te zasuszone patyczaki z obłędem w ślepiach?

    • 9 18

    • aż żal, jka ktoś tak strasznie zazdrości

      • 2 4

    • zazdrośnik

      • 1 4

    • weź się nie wypowiadaj proszę

      • 2 4

    • (1)

      Jak mógłbyś do do roboty a nie siedzi taki i narzeka że ktoś inny osiąga sukces...

      • 4 2

      • no ale o co chodzi ?? to skad ma kase??

        • 1 0

  • Opinia została zablokowana przez moderatora

  • najbardziej podoba mi się ta ostatnia sukienka, a pani Agnieszce życzę powodzenia - bo to ciężki rynek - zwłaszcza w trojmieście

    • 9 4

  • mogę udostępnić gruszkę do eksperymentów

    czego się nie robi dla dobra nauki

    • 2 10

  • polecam!!!

    coz rektor wdu.pl
    zazdrosc zzera?? moze sie powodzic bez pomocy "bogatego mezusia" czy kochanka?.....i tu Cie boli
    zacznij kreowac powodzenia!

    polecam Pania Agnieszke, kobieta pelna pomyslow, potrafi wyczarowac super ciuch!

    • 9 7

  • Rewelacja!!! (3)

    Pani Agnieszka jest rewelacyjną projektantką. Uwielbiam jej sukienki. Każda jest bardzo kobieca, jedyna w swoim rodzaju i przyciąga uwagę. Krytykanci mogą tylko pozazdrościć polotu i pasji. A ja nie raz jeszcze zamówię jakąś kreację u Agnieszki Gruszki. Pozdrawiam i życzę powodzenia.

    • 9 5

    • (2)

      Olu,
      a co Ci uszyła pani Agnieszka?

      • 3 1

      • (1)

        Dwie piękne sukienki.

        • 1 3

        • i ścieme w głowie

          • 1 3

  • bardzo podoba mi się artykuł i pasja, jaką ma pani Agnieszka - gratuluję, zazdroszczę (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) i trzymam kciuki, mam nadzieję, że kiedyś zawitam u Pani w gdyńskiej pracowni i zamówię sukienkę taką dla mnie :)

    • 8 4

  • Brawo Aga

    Cale zeglarskie srodowisko Ci kibicuje

    • 8 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

III Konferencja. Autyzm. Od diagnozy do samodzielności

konferencja

Depresja poporodowa. Rozmowa z psycholożką Martą Zawadzką-Zboś

spotkanie, konsultacje

IV Gdańskie Dni Zdrowia

spotkanie, konferencja

Najczęściej czytane